Menu

Menu rozwijane dostarczyły profilki

czwartek, 25 września 2014

Dary Anioła - Miasto Popiołów

Miasto Popiołów, to już drugi tom serii Dary Anioła.
Zaledwie kilkanaście dni wcześniej Clary dowiedziała się, że pochodzi z rodu Nocnych Łowców. Straciła matkę, która popadła w dziwną śpiączkę, z której nie potrafi wybudzić jej żaden z Przyziemnych lekarzy. Po raz pierwszy w życiu się zakochała, żeby zaraz potem dowiedzieć się, że Jace jest jej bratem. Poznała swojego ojca - człowieka, który siedemnaście lat wcześniej omal nie doprowadził do upadku świata. Jej najlepszy przyjaciel stał się wampirem i ku swojemu zaskoczeniu, Luke - przyjaciel matki, który towarzyszył jej przez całe życie, okazał się wilkołakiem. Clary odkryła Świat Cieni. Dowiedziała się o Demonach i Podziemnych. Jej życie od tej pory zmieniło się nie do poznania.
Ojciec, który cudem uciekł do Idrisu - kraju Nocnych Łowców, nadal zagraża jej światu. Ukradł Kielich Anioła - jeden z trzech Darów Anioła, dzięki któremu może tworzyć nowych Nephilim. Clary nie może do tego dopuścić. 
Po tym wszystkim co niedawno się wydarzyło, główna bohaterka chce wrócić do normalnego życia, ale czy to możliwe? Już nic nigdy nie będzie takie samo. Mimo wszystko stara się poradzić sobie z tym wszystkim, co tak nagle na nią spadło. 
Do Instytutu przyjeżdża Inkwizytorka, która ma przeprowadzić test Miecza na Jace'u. Nikt z Clave mu nie wierzy. Wszyscy myślą, że pomaga on swojemu ojcu Valentine'owi. Na szczęście nadal wspierają go przyjaciele. Jace mimo, że chce, nie może zapomnieć o Clary. Ona z resztą też. 
Po tym, jak Inkwizytorka zamyka Jace'a w Mieście Kości, ginie Miecz Anioła i wszyscy Cisi Bracia. Szybko okazuje się kto za tym stoi. Jace odkrywa, że jego ojciec ukrywa się gdzieś w pobliżu. Mimo zakazu wychodzenia, spotyka się z nim. Poznaje jego plany i otrzymuje propozycję dołączenia do niego.
Clary odkrywa, że posiada niezwykłe zdolności, które w dalszej części książki okazują się bardzo pomocne. Razem z Jace'm dowiadują się, że są eksperymentami. Nikt nie potrafi tego wytłumaczyć. Wszyscy wiedzą, że to prawda, gdyż powiedziała im to Królowa Jasnego Dworu. Faerie jak wiemy, nie kłamią. Ale o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi? 
Clary i Jace próbują powstrzymać swojego ojca, który tworzy armię. Posiada już dwa z trzech Darów Anioła. Może stworzyć nowych Nocnych Łowców, ale też wezwać stwory nie z tego świata. Dochodzi do kolejnej potyczki z Valentine'm. Ale czy tym razem uda się go pokonać? Nikt tak na prawdę nie wie jaką broń trzyma w zanadrzu. 

Plusy:
- Trzyma w napięciu.
- Czyta się ją jednym tchem.
- Dużo akcji.
- Bardzo dobrze napisana.
- Są momenty, które śmieszą i takie, które rozrywają serce na tysiąc malutkich kawałeczków, żeby zaraz potem je skleić.
- Autorka nie zdradza zakończenia.
- W książce wszystko może zaskoczyć.

Minusy:
- Jak dla mnie Clary okazała się beznadziejna w tej części. To, że tak szybko pocieszyła się Simonem po Jace'u mnie zdenerwowało. Wiem, że ona go kocha i wie, że to jest jej brat i nie może z nim być, ale jednak za szybko się pocieszyła.

W książce ukrytych jest wiele tajemnic. Czytając ją drugi raz, musiałam nauczyć się czytać miedzy wierszami. Wtedy można wszystko wywnioskować. Akcja dzieje się na prawdę szybko. Autorka wprowadziła wiele nowych postaci, co czyni książkę coraz bardziej ciekawą. Jest świetnie napisana. Fabuła bardzo dobra. Nie zdradza w żadnym stopniu, tego co wydarzy się w kolejnych częściach. Jak dla mnie to jedna z najlepszych serii. W książce jest mnóstwo tajemnic, więc jak ktoś jest ciekawski (ta jak ja xD), to z pewnością sięgnie po dalsze części. Nie tylko Valentine skrywa tajemnice. Każdy jakąś ma. Nawet Inkwizytorka zabrała jedną z nich do grobu. Wszystkim polecam, bo książka jest cudowna :D Znowu muszę ocenić ją 5/5. Przeczytajcie, bo na prawdę warto :D Jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę z tą serią, to przypominam, że Miasto Popiołów, to druga część. Recenzje pierwszej części znajdziecie na tym blogu :D


środa, 24 września 2014

Opowiadanie DA

Hej :D Dzisiaj przybywam do Was z kolejnym opowiadaniem :D Mam nadzieję, ze się spodoba :D

- Wynoś się stąd! Ale już!!!Jace wstał bardzo wcześnie. Zobaczył, że Clary, jeszcze śpi. Wczoraj rozmawiali do późna i pewnie zasnęli. Pomyślał, że Jocelyn będzie zła na Clary, że nie wróciła do domu, ale z drugiej strony wiedziała, że są zaręczeni i niedługo wezmą ślub, więc nie mogła mieć o to zbyt dużych pretensji. Cicho zszedł z łóżka, żeby jej nie obudzić. Przykrył ją kołdrą, bo w pokoju czuć było zimne powietrze wpadające przez okno. Popatrzył na śpiącą dziewczynę przez chwilę. Uwielbiał obserwować jak śpi. Była wtedy taka delikatna i krucha. Po chwili postanowił pójść do łazienki. Wyszedł z pokoju i skierował się w głąb korytarza. W tej części instytutu było jeszcze cicho. Na tym piętrze spali Alec, Izzy i on. Alec co prawda wstawał pierwszy, ale od tygodnia mieszkał z Magnusem. Izzy lubiła się wyspać. Otworzył drzwi łazienki i mało nie dostał zawału. Pod prysznicem Izzy śpiewała "wlazł kotek na płotek". Okropnie fałszowała. Nie wiedział, czy uciekać, czy uświadomić "siostrę", że znajduje się w tym samym pomieszczeniu co ona. Gdy dziewczyna doszła do momentu "zaśpiewaj koteczku jeszcze raz" wybuchnął śmiechem. Nie mógł się powstrzymać. Izzy umilkła. Rozsunęła drzwi kabiny i wystawiła głowę. Była w jeszcze większym szoku niż chłopak. Po chwili dotarło do niej, że stoi nago i krzyknęła:
- Pięknie śpiewasz Izzy. W życiu nie słyszałem lepszego wykonania - powiedział Jace i parsknął śmiechem.
- Ja cię zabije! - Warknęła dziewczyna, złapała ręcznik przerzucony przez kabinę, szczelnie się nim owinęła i oblała prysznicem chłopaka. Po czym w przemoczonego do suchej nitki cisnęła gumową, żółtą kaczuszką. Izabelle wiedziała, że Jace boi się kaczek, tych żywych, ale żeby tych słodkich gumowych do kąpieli? Chłopak z przerażenie rzucił się w stronę korytarza Wpadł do pokoju i z impetem trzasnął drzwiami. Stał zwrócony twarzą do drzwi, po czym usłyszał cichy szept dopiero co zbudzonej Clary:
- Co się stało?
- Nic śpij. Przepraszam, że cię obudziłem.
Dziewczyna zerwała się z łóżka widząc, że jej chłopak jest cały przemoczony.
- Jace powiedz mi zaraz co się stało - zażądała z niepokojem w głosie.
- Bo wiesz, wstałem i chciałem wziąć prysznic, ale w łazience była Izzy. Jak mnie zobaczyła rzuciła we mnie kaczką. - Chłopak mówił szybko i strasznie chaotycznie
- Jak to kaczką? Jace dobrze się czujesz?
- Nie wiem. Ona była ogromna, gumowa. Leciała prosto na mnie z tym swoim czerwonym dziobem. - Jace wpatrywał się przerażonymi oczami w przestrzeń.
- Gumowa?
Chłopak skinął głową.
Tego Clary już nie wytrzymała. Zaczęła się śmiać na cały głos. Po chwili upadła na kolana dalej się śmiejąc. Zobaczyła, że Izzy weszła do pokoju.
- Nasz nieustraszony Jace boi się gumowej kaczki - powiedziała śmiejąc się.
Clary nie mogła wydusić słowa.
Jace patrzył na dziewczyny z oburzeniem. Złapał swoją kurtkę i skierował się w stronę drzwi. Jednak zobaczył, że Izzy zastępuje mu drogę z kaczką w dłoni. Wpatrywał się swoimi wielkimi, przerażonymi oczami w zabawkę. Zaczął się powoli cofać. Coś w głębi duszy podpowiadało mu, żeby stawił temu czoło. Jednak w tej chwili nie istniał dla niego świat. Był tylko on i ta "ogromna" gumowa kaczka. Nagle uderzył plecami o ścianę. Wiedział, że nie ma już ratunku. Izzy zbliżała się powoli, ale stanowczo. Chłopak osunął się na ścianę i zakrył dłońmi twarz. W tej samej chwili przypomniało mu się traumatyczne wspomnienie z dzieciństwa. 
Kiedy miał jakieś niespełna pięć lat, poszedł z ojcem, właściwie to z przyszywanym ojcem, na spacer. Valentine zabrał go nad piękne jezioro. Powiedział mu, że to tutaj oświadczył się jego matce. Chłopiec był urzeczony pięknem tego miejsca. Woda lśniła się złotem w słońcu, dookoła roztaczał się przepiękny las. Rozłożyli koc i zrobili sobie mały piknik. To byłby najszczęśliwszy dzień jak spędził z „ojcem”, gdyby nie te okropne kaczki. Nadleciały niewiadomo skąd. Wylądowały z gracją na jeziorze. Jednak po chwili zwęszyły jedzenie, którego woń była dostatecznie silna, żeby zwabić zwierzęta. Po kolei zaczęły wychodzić z wody i zbliżać się do nich. Valentine nic sobie nie robił z zuchwalstwa kaczek. Wręcz przeciwnie. Rzucał im bułkę, którą uprzednio rwał na mniejsze porcje. Chłopiec przyłączył się do „ojca”. Jednak jedna z kaczek była odważniejsza od pozostałych. Zbliżyła się do chłopca i udziobała go w palec. Jace'a zabolało to uszczypanie. Szybko cofnął rękę, ale kaczka nie poddawała się. Wskoczyła mu na kolana i zaczęła go dziobać po nosie. Przestraszony chłopak uderzył kaczę, tak, że ta odleciała parę metrów od niego. Valentine zajęty dokarmianiem drobiu, niczego nie zauważył. Jednak inne kaczki tak. Rzuciły się gromadą na chłopca. Jedne szczypały go po uszach, drugie po palcach, a jeszcze inne po nogach. Valentine odpędził kaczki od chłopca. Jace miał pełno siniaków, ale to nie było najgorsze. Oszołomiony rozejrzał się i zobaczył, że jego ulubione ciastka zostały doszczętnie zjedzone przez kaczki a na domiar złego jego komiks był cały w kaczej kupie! Tego Jace nigdy nie zapomniał. Jak koszmar śniło mu się to po nocach. Teraz ocknął się z zamyślenia i zobaczył, że Izzy stoi z kaczką w ręku i chichocze. Chłopak nie zastanawiał się ani chwili. Wyciągnął sztylet zza pasa, z którym nigdy się nie rozstawał. Zerwał się na równe nogi i przebił kaczkę sztyletem, nie raniąc przy tym Izabelle. Przyjrzał jej się uważnie i zdjął ją z ostrza po czym wyrzucił przez otwarte okno.
- Już nigdy więcej żadna z was nie dostanie moich ciasteczek! A jak tkniecie mój komiks to was wypcham i powieszą nad łóżkiem! - wrzasnął chłopak za kaczką, która spadała w dół.
- Jace, nie wiem co ci te biedne kaczki zrobiły, ale ty masz jakąś paranoję - powiedziała Clary, która znalazła się u jego boku.
- Na prawdę nie chcesz wiedzieć - powiedział chłopak i objął czule swoją dziewczynę. Po chwili puścił ją i lekko pocałował w usta, jednak pocałunek z momentu na moment stawał się bardziej namiętny.
Izzy odchrząknęła:
- Nie chcę wam przeszkadzać gołąbeczki, ale mam jedno zasadnicze pytanie.
Para puściła się i spojrzała na Izzy.
- O co do licha chodzi z tymi ciastkami? - zapytała Izabelle.
Chłopak po krótce streścił im historię swojego dzieciństwa. Gdy skończył obie dziewczyny wybuchły śmiechem. Śmiały się tak długo, że rozbolały je brzuchy.
- Co was tak śmieszy? Miałem pięć lat jak to się przytrafiło. Do tej pory mam traumę. - powiedział oburzony Jace.
- Ciastka - powiedział szyderczo Izzy i znowu się roześmiały.
Gdy się trochę uspokoiły, Clary wstała z ziemi, na którą wcześniej padła nie mogąc utrzymać się na nogach ze śmiechu.
- Jace, dzisiaj będziemy leczyć twoją traumę.
- Jak to leczyć? -zapytał zdziwiony chłopak.
- W wannie kochanie, w wannie. - powiedziała Clary i uśmiechnęła się porozumiewawczo do Izzy.
Ta zrozumiała, bo tylko powiedziała:
- Zaraz poszukam gumowych kaczek i ci przyniosę. Powodzenia – mrugnęła do Clary i zostawiła ich samych.


czwartek, 18 września 2014

Opowiadanie DA

Hej :D Dzisiaj przychodzę do Was z moim opowiadaniem konkursowym :D Muszę się pochwalić, że to i dwa inne w  sumie zajęły pierwsze miejsce :D Wygrałam "Mechanicznego Anioła" <3 Nie mogę się doczekać, kiedy przyjdzie :D Miłego czytania życzę i zapraszam do komentowania :D


Alec obudził się koło dziesiątej. Nie zauważył Magnusa, co było dziwne, bo jego chłopak zawsze wstawał o wiele później. Postanowił więc wstać i go poszukać. Ubierając się, zastanawiał, czy może nie mają jakiejś rocznicy, o której mógłby zapomnieć. Jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Sprawdził wszystkie pokoje, ale nigdzie nie zastał czarownika. Jedyną żywą duszą w tym domu, był Prezes Miał wygrzewający się na parapecie w kuchni. Chłopak nie znalazł żadnej wiadomości, sugerującej gdzie aktualnie znajduje się czarownik. Stwierdził jednak, że ciężko by było ją przeoczyć, sądząc po tym, jak Bane uwielbia brokat. Zabrał klucze ze stołu, zdjął kurtkę z wieszaka i wyszedł. Na wycieraczce czekała korespondencja. Zebrał koperty i zostawił w korytarzu. Zamknął drzwi i wyszedł na zatłoczoną ulicę.
Gdzie on mógł pójść? - zastanawiał się Alec.
Po chwili namysłu postanowił najpierw pójść do Instytutu, a potem dopiero poszukać chłopaka. Dawno już nie odwiedzał Izzy i Jace’a. Musiał też zabrać kilka rzeczy ze swojego pokoju.
Jest duży, nie zgubi się - pomyślał.
Pomaszerował żwawo w kierunku Instytutu i nagle stanął jak wryty. Pobliska latarnia była obklejona zdjęciami Magnusa w bieliźnie. Alec był w takim szoku, że przez pięć minut stał z otwartymi ustami i wpatrywał się w fotki. W końcu otrząsnął się z transu i zdjął jedno zdjęcie. Wściekły pomaszerował wzdłuż ulicy. Zdjęcia sugerowały, że czarownik nieźle ostatnio zabalował. Na niektórych były ślady szminki. Do każdego dołączono informację, że kilka zdesperowanych kobiet szuka ciacha ze zdjęcia, który zaginął zeszłej nocy. Alec położył się wczoraj wcześniej, a Magnus miał dołączyć niedługo. Jak widać, znalazł sobie inne zajęcie. Szedł szybkim krokiem, mając nadzieję, że spotka po drodze Magnusa. Z drugiej jednak strony, lepiej byłoby dla niego, gdyby się nie spotkali. Alec nie mógł mu zagwarantować, że wróci do domu z prostym nosem. Kroczył przez ulicę, w ogóle nie zważając na samochody. Doszedł do Instytutu. Postanowił, że nie da nic po sobie poznać. Złożył zdjęcie i schował je do kieszeni. Przestąpił próg Instytutu. Od razu usłyszał rozmowę dobiegającą z salonu. Wszedł do środka i zobaczył, że zgromadzili się tam wszyscy, których znał, łącznie z Magnusem. Chciał się na niego rzucić, ale w tej samej chwili, wszyscy krzyknęli:
- Niespodzianka!!
Alec stanął jak wryty. Dopiero teraz zobaczył porozwieszane balony i konfetti. Na stole stało mnóstwo jedzenia. Każdy miał czapeczkę na głowie. Taką jaką ubiera się na czyjeś urodziny. W kącie stały pudła z prezentami. Aleca nagle olśniło. Przecież dziś są jego urodziny! Nagle rozpogodził się i otrząsnął z zamyślenia.
- Nie spodziewałem się. Dzięki.
- Wiemy, że się nie spodziewałeś. W końcu to przyjęcie niespodzianka - powiedział Jace.
Potem wszyscy zaczęli składać mu życzenia. Na końcu podszedł Magnus.
- Alec, moje życzenia są zbędne. Wszystko wynagrodzę ci w domu. Kocham cię. - powiedział i usiłował pocałować swojego chłopaka, jednak Alec szybko się cofnął. - Co się stało? - zapytał zaskoczony Magnus
- Ty się jeszcze pytasz co się stało!?
- Nie lubisz przyjęć niespodzianek? Jeśli tak to możemy się stąd urwać i spędzić ten dzień razem.
- Nie chce spędzać tego dnia z tobą dopóki mi nie wytłumaczysz, gdzie byłeś zeszłej nocy! - wrzasnął nie zdając sobie sprawy, że wszyscy umilkli wsłuchując się w ich kłótnię. Wyjął  zdjęcie z kieszeni i pokazał je chłopakowi.
Nagle wszyscy łącznie z Magnusem, wybuchli śmiechem.
Alec nie wiedział co powiedzieć, zaskoczony reakcją chłopaka. Reszcie się nie dziwił, bo faktycznie Magnus wyglądał przekomicznie w tych swoich uroczych bokserkach.
- Musieliśmy cię jakoś tutaj zwabić. Stwierdziłem, że jak to zobaczysz, to albo będziesz mnie szukał po całym Brooklynie, albo przyjdziesz tu, żeby trochę ochłonąć, zanim dasz mi w zęby - powiedział Magnus, gdy już przestał się śmiać - A tak w ogóle myślałeś, że pozwoliłbym komukolwiek zrobić mi takie fotki? Jak już miały wisieć na jakimś słupie, to musiały być profesjonalne.
 Alec był tak zaskoczony, że popatrzył na wszystkich i wybuchnął śmiechem, jakiego nikt dotąd u niego nie słyszał. Śmiał się, a wszyscy patrzyli na niego z zaciekawieniem. W końcu uświadomił sobie, że jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która wydaje z siebie jakiekolwiek dźwięki. Umilkł i ogarnął wzrokiem obecnych.
- No co? Przecież to było śmieszne.
- Wydaje mi się, że wszyscy liczyli, że będę zbierał zęby z podłogi - powiedział Magnus i wyszczerzył się do Aleca.
Chłopak zignorował go i powiedział:
- Skoro wszystko się udało, to czas rozpakować prezenty.
Nikt nie znał takiego Aleca. Wszyscy myśleli, że ten chłopak jest raczej nieśmiały i małomówny, a tu proszę! Aleksander podszedł do stołu i zaczął rozpakowywać podarki. Dostał mnóstwo rzeczy. W pewnej chwili wziął do ręki małe pudełeczko.
- A to od kogo?
- Ode mnie, ale rozpakuj na końcu. - powiedział Magnus
Alec obrócił pudełko w dłoniach, spojrzał na chłopaka i odłożył je z powrotem na stolik.
Rozpakował resztę prezentów i w końcu mógł zobaczyć, co dostał od Magnusa. Nie wiedział, co znajdzie w pudełku. Może pierścionek zaręczynowy? Ale czy Magnus mógłby mu się oświadczyć? Mimo, że Alec i Magnus nie byli przyziemnymi, jednak w ich świecie, również nie zbyt tolerowano gejów. Jednak Alec wiedział, że jego chłopak zrobiłby wszystko, aby z nim być. Pociągnął za czerwoną wstążeczkę i otworzył pudełko. W środku zobaczył małą karteczkę na której było napisane: " wiadomość kryje słów stos, w dzień nie zobaczysz jak zmienia twój los, zajrzyj do niej o północy, wtedy serce z piersi ci wyskoczy".
Alec nie bardzo rozumiał co oznaczają słowa na karteczce, więc spojrzał pytającym wzrokiem na Magnusa. Czarownik uśmiechnął się tajemniczo, podszedł do niego i szepnął mu do ucha:
- Czeka na ciebie niespodzianka. Wieczorem się przekonasz. - po czym odszedł.
Alec schował karteczkę do kieszeni i postanowił zacząć się bawić, bo w końcu to jego przyjęcie. Oglądali różne filmy, tańczyli, grali na konsoli, a na koniec Izzy wymyśliła karaoke. Alec wzbraniał się przed tym jak tylko mógł, ale w końcu zaczął śpiewać ze wszystkimi. Słońce chyliło się ku zachodowi. W końcu Magnus oświadczył, że zabiera swojego chłopaka. Alec poszedł za nim, nie wiedząc dokąd zaprowadzi go jego chłopak.

***

Kiedy para wyszła, Izzy powiedziała:
- Wiem, że świetnie się bawiliście, ale teraz to trzeba wszystko posprzątać.
- Izzy, kochanie, my się już musimy zmywać. Obiecałem jeszcze zabrać gdzieś Clary - powiedział Jace
- No nie kochany. Zrobiliśmy to przyjęcie razem, więc razem posprzątamy. Im szybciej się za to zabierzesz tym szybciej pójdziesz. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe Clary? - popatrzyła pytająco na przyjaciółkę.
- Oczywiście, że nie. Nawet nie wiedziałam, że mam gdzieś jeszcze iść z Jace’em. Teraz będzie mnie musiał gdzieś zabrać - powiedziała i popatrzyła się z uśmiechem na chłopaka.
Chłopak westchnął i zabrał się do pracy.
Gdy skończyli, Jace wziął za rękę Clary i pociągnął ją za sobą, żegnając się z pozostałymi.
- Gdzie mnie tak ciągniesz? - zapytała lekko oburzona dziewczyna.
- Zobaczysz. - powiedział, gdy byli przed drzwiami wejściowymi, obrócił się do niej, przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował.
- Zaufaj mi.
- No dobra, ufam ci. - powiedziała dziewczyna urzeczona pocałunkiem chłopaka.
Jace kazał Clary otworzyć portal, po czym zawiązał jej oczy wstążką.
- Jak niespodzianka, to niespodzianka - powiedział i wziął ją za rękę.
Przekroczyli portal.

***

Magnus zabrał Aleca do jakiejś szopy. Chłopak z początku myślał, że to jakiś żart, ale gdy weszli do środka, stwierdził, że Magnus zwariował. Wewnątrz było rozsypane mnóstwo brokatu. Pod sufitem podwieszone były kolorowe lampki. Na środku stał stolik, przy którym były dwa krzesła. Alec podszedł bliżej i stwierdził, że chłopak przygotował romantyczną kolację.
- Wow. Jestem zaskoczony. Wspaniały prezent - powiedział Alec, chociaż stwierdził, że takie prezenty dobre są dla dziewczyn, ale mimo wszystko cieszył się, że jego partner starał się mu zrobić niespodziankę.
- To? Nie, to nie jest moja niespodzianka. To tylko, żeby umilić nam wieczór. Zajrzyj do pudełka. Nagle przed Alec’em pojawiło się ogromne pudło przepasane czerwoną wstążką. Chłopak pociągnął za wstążkę i otworzył pudełko. To co zobaczył w środku przeszło jego wszelkie oczekiwania. 
Na dnie leżał mały, śpiący szczeniaczek. Alec nie wiedział co powiedzieć. Magnus kupił mu szczeniaka? Chłopak był w totalnym szoku. Wiedział przecież, że Czarownik ma już w domu kota, więc po co im jeszcze szczeniak?
- I jak podoba ci się? - zapytał Magnus
- Szczerze mówiąc, to jestem w szoku, ale dziękuję.
- Myślisz, że kupiłbym ci psa? Prezes Miał nie przeżyłby takiego towarzystwa.
- A co w takim razie leży na dnie pudełka?
- Sam zobacz.
Alec popatrzył na Magnusa, jakby był chory psychicznie, ale sięgnął ręką w stronę pieska. Okazało się, że jest to tylko hologram. Pod palcami poczuł małe pudełko. Wyjął je i spojrzał na Magnusa.
- Kolejna wskazówka?
- Zobacz - ponaglił chłopak, wyraźnie z siebie zadowolony.
Alec zrobił, co mu kazano. W środku znajdowała się mała fiolka z fioletowym płynem.
- Co to jest?
- Wiele lat szukałem brązowej księgi, aż w reszcie odnalazłem ją. Dzięki jednemu przepisowi udało mi się uwarzyć eliksir wieczności. Po wypiciu, będziesz żył wiecznie. Tak chciałem ukazać moją miłość do ciebie. Jeśli zdecydujesz się wypić, już zawsze będziemy razem. Wszystko zależy od ciebie. Nie spiesz się z decyzją.
Alec popatrzył na swojego chłopaka i wyjął fiolkę z pudełeczka. Odkorkował i wypił. Magnus wpatrywał się w niego z niedowierzaniem.
- Tak ja ci udowadniam moją miłość - odpowiedział chłopak.
- To teraz mamy całą wieczność przed sobą. Co chcesz teraz robić?
- Najchętniej poszedłbym do łóżka. Padam z nóg - powiedział Alec i mrugnął znacząco do Magnusa.
Czarownik nic nie odpowiedział. Otworzył portal i razem przez niego przeszli.

***

- Gdzie mnie prowadzisz - zapytała Clary cały czas potykając się o kamienie.
- Zobaczysz - odpowiedział Jace i wziął swoją dziewczynę na ręce. Po chwili postawił ją na ziemi. Delikatnie odwiązał jej chustkę z oczu. Clary zobaczyła, że stoją przed ogromną rezydencją. Przypominała jej rezydencję Waylandów.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała.
- Witam w rezydencji Horendale'ów - powiedział chłopak – Jia powiedziała, że jestem m z rodu, więc dom należy teraz do mnie. Wystarczyło trochę posprzątać - powiedział i otworzył drzwi.
Clary weszła do ogromnego holu. Przed sobą zobaczyła schody prowadzące na górę. Podłoga była z białego marmuru. Nad nimi wisiał piękny diamentowy żyrandol. Chłopak wziął Clary za rękę.
- Jeśli zgodzisz się spędzić ze mną resztę życia, to wkrótce tu zamieszkamy - powiedział stając centralnie przed Clary.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. W końcu wydusiła:
- Oczywiście, że się zgadzam.
Chłopak ujął w dłonie jej twarz i pocałował ją namiętnie. Zdjął pierścień rodowy z palca i wsunął go dziewczynie na palec. Byli oficjalnie zaręczeni.
- To jak chcesz zwiedzić resztę domu?
- Myślę, że mam jeszcze na to czas. Póki co chętnie zwiedziłabym sypialnię - powiedziała uśmiechając się do Jace'a.


Chłopak zrozumiał, co miała na myśli, wziął ją na ręce i wbiegł po schodach do ogromnej małżeńskiej sypialni.